Książki i podcasty lata – o bullshicie, komunikacji i wieściach ze świata

Jak gdyby atrakcji w 2020 było jeszcze zbyt mało, wrzesień przyniósł mi zmianę pracy (co prawda z wyboru, a nie z przymusu, za co jestem szczególnie wdzięczna) i dwa dodatkowe projekty (w tym współprowadzony przeze mnie meet-up dla analityków biznesowych – zapraszamy, zapraszamy!). W kolejce mam już trochę bardziej ‘konkretne’ posty niż ten, który właśnie czytacie. Jeżeli natomiast tak jak ja wróciliście niedawno z urlopu lub dostrajacie się dopiero do studenckiej rzeczywistości, być może haul książkowy do porannej kapucziny jest tym, czego potrzebujecie. Dziś przychodzę do Was z dwiema książkami – obiema w wersji angielskiej i obiema z polecenia – oraz z podcastem. Serdecznie zapraszam!

Rok wyborczy jest zazwyczaj szczególnie bogaty w lolcontent dla ludzi, którzy mają cokolwiek wspólnego z analizą i/lub wizualizacją danych. Również z powodu koronawirusa populacja tragicznych wykresów oraz źle zinterpretowanych badań zwiększyła się. Żeby połapać się w tym, która z informacji rzeczywiście jest wiarygodna i komu możemy zaufać, umiejętność zauważania żółtych napisów w YouTubowych produkcjach już nie wystarczy. “Calling Bullshit” polecona mi przez Zygmunta jest w zasadzie jedną z takich “meta książek” (tak jak How to Read a Book). Wypadałoby ją przeczytać przed zabraniem się za inne pozycje – tak, aby właśnie różnoraki bullshit w artykułach czy książkach móc wskazywać. 

Oprócz klasycznych przykładów mylenia korelacji z przyczynowością, książka opisuje wiele statystycznych sztuczek które, spowodowane celowym działaniem lub niekompetencją, mają na celu “pomóc nam” sformułować naszą opinię na dany temat. W tę kategorię wpisują się np. manipulacja miarami – w zależności od tego, czy zdecydujemy się opisać dane zjawisko w populacji z wykorzystaniem średniej lub mediany, możemy z tego opisu wyciągnąć zupełnie różne wnioski. Podobnie jest z selection bias – przeprowadzając badanie w niereprezentatywnej grupie otrzymamy wyniki, które mogą zawyżać (lub zaniżać) częstość występowania lub istotność danego zjawiska. Inną rzeczą, na którą zwracają uwagę autorzy jest fakt, że naukowcy – jak wszyscy inni ludzie – poza motywacją lepszego poznania danego zjawiska i chęcią zrozumienia świata, pragną być za swoją pracę dobrze wynagradzani i zauważeni. Publiczność jest zazwyczaj dużo bardziej zainteresowana czytaniem artykułów udowadniających związek między zjawiskami X i Y niż takim związkom zaprzeczających – stąd artykuły takie związki wykazujące mają dużo większą szansę na publikację oraz przebicie się do mainstreamu. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze potęga clickbaitu – czerpiąc naszą wiedzę o najnowszych doniesieniach naukowych z popularnych mediów musimy pamiętać, że ośrodki medialne, liczące na jak największą ‘kilkalność’ artykułów, skupiają się często na pojedynczych, najbardziej szokujących doniesieniach naukowych. Dodatkowo ich autorom, którzy nierzadko są jedynie ‘niedzielnymi naukowcami’, zdarza się niewłaściwie interpretować wnioski płynące z badań źródłowych lub skupiać jedynie na pozytywnych doniesieniach, ignorując te publikacje, które takim wnioskom zaprzeczają. Jest w książce również cała sekcja poświęcona manipulacji poprzez wizualizację danych – a jeżeli jesteście ciekawi konkretnych przykładów, możecie ich poszukać na stronie viz.wtf jak również na fanpage’ach polskich partii politycznych ( ͡° ͜ʖ ͡°) Nie jest to pierwsza (i na pewno nie ostatnia) książka w tym temacie – z podobnych czytałam kiedyś np. “Jak się nie pomylić” Jordana Ellenberga – ale w tej spodobał mi się bezpośredni styl przekazywania wiedzy statystycznej, bez zbędnych anegdotek i wtrąceń od autorów. Książka jest póki co niedostępna po polsku, ale jeżeli nie macie problemu z czytaniem książek po angielsku, to zdecydowanie polecam.

Co przychodzi Wam na myśl, kiedy widzicie książki o zarządzaniu? Mi historia, kiedy jeden z moich przełożonych polecił mi kiedyś do przeczytania “Jednominutowego Managera”. Jak powiedział, tak też zrobiłam, natomiast poskutkowało to tym, że na naszych kolejnych rozmowach umiałam wyczuć techniki, które on sam wyciągnął z książki i wrzucał do swoich spotkań z podwładnymi na zasadzie kopiuj-wklej. “Kanapka” feedbackowa? Na każdym spotkaniu. Pytanie “jakie mamy trzy rozwiązania tej sytuacji”? Oczywiście, za każdym razem, kiedy przychodziłam do niego z problemem. Działanie przyniosło w zasadzie skutek odwrotny do zamierzonego – nasze spotkania zamiast wyglądać coraz sprawniej, coraz bardziej mnie frustrowały, bo widziałam, jaką ‘technikę’ akurat na mnie testuje, gdy ja potrzebowałam jego zrozumienia, empatii i pomocy w trudnej sytuacji. Po tym doświadczeniu nabrałam obrzydzenia do wszelkiego rodzaju książek traktujących o traktowaniu innych i przez długi czas omijałam je szerokim łukiem. Postanowiłam jednak dać szansę jednej, poleconej mi przez mojego przyjaciela (który ma już kilka lat doświadczenia na stanowisku, które niedawno objęłam), a mianowicie “Radical Candor”

Głównym celem “Radical Candor” jest właśnie nauczenie ludzi komunikacji w taki sposób, aby wyciąć z ich rozmów bullshit (patrz: kanapka feedbackowa albo korpomowa, z której nikt nic nie rozumie), ale jednocześnie zwrócić uwagę na agresję i manipulację.

W książce, autorka zwraca uwagę na 4 ‘style’ relacji między podwładnym a szefem:

  1. Rujnująca empatia – to sytuacja, kiedy unikamy konfrontacji z kimś, kto ewidentnie sobie nie radzi, bo boimy się ich skrzywdzić lub nie wiemy, jak zareagujemy na emocje u drugiej osoby. Jest to chyba najczęstszy błąd pojawiający się w relacjach w firmie – może być spowodowany chęcią zbudowania sobie relacji z innymi zanim zaczniemy ich krytykować lub tym, że zwyczajnie nie lubimy konfliktów i chcemy być lubiani. Osobiście nie lubię takich sytuacji najbardziej, bo jeżeli ostatecznie okaże się, że przez długi czas nieświadomie robiłam coś źle, a do tej pory otrzymywałam tylko pozytywny feedback, to czuję się oszukana i zdemotywowana.
  2. Przykra agresja – zachowanie szczere i wciąż lepsze niż empatyczny bullshit, ale w sumie nie do końca wiadomo, co i dlaczego. Szef tego rodzaju nie brzmi zbyt zachęcająco, ale mimo wszystko więcej ludzi zdecydowałoby się na pracę u takiej osoby, niż u kogoś, kto boi się konfrontacji i klepie nas po pleckach nawet wtedy, gdy coś spieprzyliśmy. To wszelkiego rodzaju publiczna krytyka, feedback w stylu “źle sobie radzisz” bez podania przykładów albo pochwała sformułowana w taki sposób, że czujemy się po niej jeszcze gorzej.
  3. Manipulacyjna nieszczerość – połączenie dwóch powyższych, czyli plotka w korpokuchni w stylu: “powiedziałam mu, że robi dobrą robotę, ale tak naprawdę to dał ciała i niedługo zostanie promoted to customer”. Wpadają w to również np. nieszczere przeprosiny, brak zwrócenia uwagi na czyjś błąd, bo jego potknięcie jest nam na rękę i wszelkiego rodzaju inne korporacyjne wojenki.
  4. Radykalna szczerość – analogicznie, zaprzeczenie dwóch pierwszych punktów. To feedback, w którym zarówno jak ktoś nawalił, jak i zrobił coś dobrze, pokazujemy konkretne przykłady i oferujemy pomoc w rozwiązaniu problemu. To relacja, w której troszczymy się o ludzi, z którymi pracujemy – ludzi, którzy mają swoje problemy, swoje rodziny, swoje własne style pracy, przyzwyczajenia i punkty zapalne. To sytuacja, w której również sami często prosimy o informację zwrotną i nie dajemy się zbyć, jeżeli ktoś nam jej nie daje – a gdy otrzymujemy prośbę lub krytykę rzeczywiście na nią reagujemy.

Jak każda z książek ‘managerskich’, ta również ma w sobie wiele stwierdzeń, które większość z czytających na chłopski rozum rozumie – po jej przeczytaniu raczej nie dostąpicie oświecenia (i może w sumie nie powinniście, bo religijnie wyznający jakikolwiek framework, powtarzający żywcem wyjęte z książki teksty managerowie nie mają dobrego PR). Mi ta książka pomogła uporządkować sobie pewne rzeczy i nauczyć się zarówno lepiej kształtować mój feedback, jeśli mam komuś coś do przekazania, jak i drążyć wtedy, kiedy słyszę bardzo ogólną pochwałę czy krytykę. Na razie jest to najlepsza książka o zarządzaniu, które przeczytałam (ale żeby dopełnić obrazu – przeczytałam dwie ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Mimo wszystko uważam, że jest wartościowa szczególnie jeżeli niedawno awansowaliście i staracie się odnaleźć w nowej sytuacji – oprócz feedbacku, opisuje w jaki sposób możemy ułożyć sobie spotkania z ludźmi, którzy do nas raportują, jak je przeprowadzać, na co zwracać uwagę, jak rozpoznawać różne style pracy i planowania kariery u członków zespołu i w jaki sposób zbierać szczere informacje o naszym własnym działaniu. W przeciwieństwie do “Calling bullshit”, ta książka jest dostępna po polsku pod tytułem “Szef wymagający i wyrozumiały”.

W sprawie podcastów – krótko i na temat. Jednym z moich ulubionych jest ostatnio Dział Zagraniczny – wbrew motto “Polskiego czytelnika to nie interesuje”, podcast Macieja Okraszewskiego traktujący o wydarzeniach, o których na próżno szukać informacji w polskich mediach mainstreamowych, zyskuje coraz większe grono słuchaczy. Gospodarz i jego goście poruszają całe spektrum tematów – od kwestii ekologicznych takich jak nadmierny połów ryb, poprzez opowieści polityczne prosto z krajów, o których zazwyczaj wiemy niewiele (takich, jak Dominikana czy Gambia), po odkrywanie tematów, o których nie mieliśmy pojęcia (wiedzieliście, jak dużym problemem jest rosnące zapotrzebowanie na piasek i jak wiele grup mafijnych czerpie z jego nielegalnego wydobywania korzyści?).

Ostatnie dni upływają mi pod znakiem odnajdywania się w nowej pracy, kończenia rozmaitych kursów online, które zaczęłam w tym roku w przypływie optymizmu oraz porządkowaniem różnych spraw tak, abym mogła się skupić na tym, co najważniejsze. W planach mam posty o ‘automatyzacji’ planów na naukę oraz o radach dla osób, które – tak jak ja – mają tendencje do łapania zbyt wielu srok za ogon, stąd zachęcam do zapisania się na listę mailingową w prawym górnym rogu. A w międzyczasie – pochwalcie się i Wy, co w tych szalonych pandemicznych czasach czytacie i słuchacie 🙂

Kategorie:

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *